Info
Ten blog rowerowy prowadzi zbyszko61 z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 11618.96 kilometrów w tym 84.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Październik2 - 0
- 2014, Wrzesień7 - 0
- 2014, Sierpień10 - 4
- 2014, Lipiec3 - 0
- 2014, Czerwiec11 - 3
- 2014, Maj8 - 2
- 2014, Kwiecień6 - 2
- 2014, Marzec7 - 3
- 2014, Luty6 - 2
- 2014, Styczeń13 - 8
- 2013, Listopad3 - 1
- 2013, Październik11 - 5
- 2013, Wrzesień2 - 1
- 2013, Sierpień6 - 0
- 2013, Lipiec6 - 1
- 2013, Czerwiec9 - 0
- 2013, Maj13 - 5
- 2013, Kwiecień7 - 4
- 2013, Marzec1 - 1
- 2012, Grudzień1 - 0
- 2012, Listopad10 - 1
- 2012, Październik6 - 2
- 2012, Wrzesień6 - 1
- 2012, Sierpień9 - 3
- 2012, Lipiec7 - 1
- 2012, Czerwiec11 - 3
- 2012, Maj11 - 8
- 2012, Kwiecień11 - 16
- 2012, Marzec4 - 4
- 2011, Grudzień3 - 7
- 2011, Listopad1 - 1
- DST 81.00km
- Sprzęt Kuba
- Aktywność Jazda na rowerze
Beskidy
Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 13.08.2012 | Komentarze 2
Wspólnie z kobe24la,Piotrek78,Poisonkiem i Fakim postanowilismy pojeżdzić trochę po naszych Beskidach zatem w sobotę o 7 rano spotkaliśmy się i trzema autami pojechaliśmy do Wisły. Pomysł był niezwykle szalony ponieważ w tym dniu lało straszliwie i mocno się obawiałem że nasz wypadzik skończy się na siedzeniu w pokoju. Jednak już w pierwszy dzień wspólnie z Piotrkiem i Fakim pojechaliśmy na Kubalonkę. Pomysł wyjazdu w ten akurat dzień był delikatnie mówiąć nie trafiony bo z nieba leciała woda ......my jednak pojechaliśmy.Drugi dzień zapowiadał się już zupełnie inaczej zatem już wspólnie z samego rana wyruszyliśmy w trasę. Zaczęliśmy od najdłuższego podajzdu na Przełęcz Salmopolską. Na szczycie chwila przerwy i zjazd na dół.Po krótkiej przerwie na śniadanie ruszyliśmy ostrym podjazdem na Kubalonkę.Tam już nie robiliśmy przerwy i po ostrym zjeżdzie pomknęliśmy prostą drogą do Ustronia gdzie czekał nas następny mocny podjazd na Równicę. Kto tam jechał wie co to znaczy. Ale podjazd jak podjazd, najgorsze jest to że w dordze do Ustronia znowu zaczęło padać.Na początku lekko ale podczas podjazdu na Równicę lało straszliwie.Pomimo tego wszyscy szczęśliwie dotarliśmy na szczyt gdzie czekała na nas gorąco herbatka z cytryną.Potem w strugach deszczu zjechalismy na dół i udaliśmy sie w kierunku Wisły.Super wyjazd ,taka sama ekipa i mam nadzieję że jeszcze nie raz to powtórzymy.